Przygody Michała Linijki
Patryk podał mi rękę . Pomógł mi wspiąć się na wyższą półkę skalną podczas naszej wspólnej wędrówki po górach, z resztą przyjaciół. Niestety poślizgnąłem się i spadłem. Na szczęście Patryk, który miał moce i potrafił wyczarować wszystko, sprawił, że spadłem na miękki materac. Poczułem ból pleców, bo upadłem na plecak , który zawszę ze sobą noszę. Mam w nim pistolet z jedna kulką, butelkę wody i scyzoryk.
Zanim poznacie dalszy ciąg historii, opowiem trochę o sobie i o moich przyjaciołach, z którymi przeżyłem wspaniałe przygody. Nazywam się Michał Linijka. Mieszkam na planecie Ziemia, ale pochodzę z Jowisza. Mam tysiąc lat. Przyjaciele nazywają mnie Czubi od Czubaki , ponieważ z wyglądu bardzo go przypominam. Mam czarne oczy , jestem masywny i włochaty. Jedyne, co różni mnie i tę postać to to, że mam siwe włosy. Mam trójkę najlepszych przyjaciół. Patryk jest elfem i pomocnikiem Św. Mikołaja. Posiada moc, dzięki której może wyczarować dosłownie wszystko . Zbyszek jest dinozaurem, jako jedyny okaz gatunku przeżył. Babcia Zdzisia, kiedy byłem jeszcze dzieckiem i trafiłem na planetę Ziemia, zaopiekowała się mną. To wszystko, co musicie o nas wiedzieć.
Kiedy wspólna wyprawa górska trwała w najlepsze, otrzymałem wiadomość. Napisał ją WM, potrzebował pomocy i chciał się spotkać w naszym tajemnym miejscu. Tajemniczym WM, była moja przyjaciółka księżniczka Kunegunda z Himalajów. Poinformowałem o tym moich kompanów wyprawy. Postanowiliśmy przerwać podróż i wyruszyliśmy na pomoc księżniczce. Patryk wyczarował jeepa i odjechaliśmy.
Jadąc doczytałem, że musimy dotrzeć tam o północy. Miejscem tego spotkania, był wodospad, przy którym, po raz pierwszy spotkałem Kunegundę. Kiedy dojechaliśmy, księżniczka już czekała. Gdy już wysiedliśmy z auta i zmierzaliśmy w jej kierunku, usłyszeliśmy głośny tupot i w ułamku sekundy królewna była w rękach ogromnego i szpetnego olbrzyma. Wtedy wszystko było jasne, to ten stwór zagrażał Himalajom. Musieliśmy szybko działać, wszystko było w naszych rękach.
Do głowy przyszedł mi tylko jeden pomysł. Z plecaka wyciągnąłem pistolet i naciągnąłem spust. Niestety chybiłem, a wystraszony olbrzym zaczął uciekać z księżniczką. Z przyjaciółmi szybko ustaliliśmy plan. Zbyszek odciął drogę olbrzymowi, był najszybszy z nas wszystkich. Zadaniem babci Zdzisi było oślepienie olbrzyma. Mając scyzoryk odbiła światło księżyca i wycelowała w oczy stwora. Olbrzym przewrócił się i upuścił Kunegundę. Walka jednak nie była skończona, olbrzym nadal był zagrożeniem. Nie wiedziałem co robić, nie mieliśmy szans. Elf Patryk wpadł na pomysł. Wszyscy wiedzą, że olbrzymy nie cierpią wody. Gdy jej dotkną, zamieniają się w zwykłe bańki. Patryk wyczarował wodny pistolet i mi go dał. Wlałem do niego wodę z butelki, którą zawsze ze sobą noszę. Oblałem stwora i zamienił się w ogromną bańkę. Wygraliśmy.
W Himalajach wiwatom na naszą cześć nie było końca. Królewna w nagrodę pozwoliła nam z całymi rodzinami zamieszkać w jej pałacu.
I WSZYSCY ŻYLI BARDZO DŁUGO I BARDZO SZCZĘŚLIWIE
Koniec!
MC